sobota, 10 stycznia 2015

Szkicownik

   Tak sobie myślę, że piszę sama do siebie :) Podobno schizofrenicy tak mają ;)
Więc dziś bez smętnych opisów, za mną przepracowana uczciwie i etatowo miniona noc, dość męczący dzień, wieczór, podczas którego syn postanowił NIE-zasnąć (padł dopiero teraz, jest 00:32, jakby ktoś pytał), na Mazurach wichura, wiatr gwiżdże, ha! WYJE! za oknem, a ja tylko na chwilkę, chwilunię, żeby choć zdjęcie wrzucić...
   Zrobiłam z tego, co miałam w domu, bo nie było gdzie czegokolwiek dokupić. Skóra naturalna biała, gruba, dość sztywna, tłoczona, różowiutka bawełna, różowa lamówka, i zwykłe nici (te do skóry wywalają mi w kosmos bębenek, nie wiem, dlaczego?), igła dedykowana. Wyszło jak wyszło, skóra mi się trochę pod igłą "wierciła", nic nie poradzę, jaką mam maszynę każdy widzi.
Jeżeli Pani Profesor się spodoba szkicownik (to artystyczna dusza jest), będę się tylko cieszyć.
Ten szkicownik to kolejny z moich debiutów :) 




A.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz