Boże Narodzenie i Gwiazdka to taki okres, gdzie można troszkę poszaleć. Dla naszych chrześniaczek postanowiłam uszyć coś milutkiego. Zakochałam się kiedyś w sowach, napatrzyłam, nacmokałam, w końcu "wymyśliłam". Ha, zainspirowałam? Zerżnęłam zwyczajnie, z netu, gdzieś znalezione, szablon lekuchno zmieniony, poszło! Uszyłam. Sówki zaaprobowane, księżniczki uśmiechnięte, a mnie zostały zdjęcia na pamiątkę:
Ta sówka jest dość duża (jak poduszka 40x40), dostała ją dwuletnia Martusia (tak, ta od myszki):
Ten komplecik powędrował do półrocznej Dorotki:
Zdjęcia jakie są, każdy widzi, ale na żywo sówki są śliczne, równe i idealne do przytulania ;)
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz