poniedziałek, 29 grudnia 2014

Mamo, ja kocham chmury!

   Mój słodki trzyletni synek ukochał sobie chmury. Pewnego dnia, oczywiście w lumpku (moje nieocenione źródełko jeśli chodzi o tkaniny!) udało mi się kupić bawełnę, granatową w gwiazdy. Za mało na pościel, za mało na dwie zasłonki, ale idealnie na poduchę jedną, drugą i ze dwa woreczki dla przedszkolaka mojego. Synku - pytam - chciałbyś nową poduszkę? O, tak! - mały kiwa głową. A jaka ma być ta poduszka? - dyplomatycznie wypytuję, choć preferencje potomka znane mi są raczej. O, mamo! Taka z piorunem! Szara! UUUU, nie przewidziałam..... Szara? Na pewno? - mały kręci głową, czuję swoją szansę - Niebieska, ciemno niebieska! Tu Cię mam, kochany. Brnę dalej z obojętną miną: A może być w gwiazdy? Igorkowi zaświeciły się oczy: Tak! W gwiazdy! I z piorunem! Szarym piorunem!
   Jak poprosił, tak dostał. Zestaw kolorystyczny do przewidzenia, uszyłam mu więc tę obiecaną chmurę od ręki, jak tylko zasnął po obiedzie. Rewers i awers, żeby nie było, że na łatwiznę poszłam:


 

   Igi jak tylko otworzył oczy i zobaczył poduchę, to jej przez dwa dni praktycznie nie wypuścił z rąk, a pioruny strzelały gęsto ;) Dnia drugiego mały zasypiając przytulił się do poduchy: Mamo, jak ja kocham tę chmurę! - i to była najmilsza nagroda jaką mogłam dostać :)

A.

Sowy, sowy...

   Boże Narodzenie i Gwiazdka to taki okres, gdzie można troszkę poszaleć. Dla naszych chrześniaczek postanowiłam uszyć coś milutkiego. Zakochałam się kiedyś w sowach, napatrzyłam, nacmokałam, w końcu "wymyśliłam". Ha, zainspirowałam? Zerżnęłam zwyczajnie, z netu, gdzieś znalezione, szablon lekuchno zmieniony, poszło! Uszyłam. Sówki zaaprobowane, księżniczki uśmiechnięte, a mnie zostały zdjęcia na pamiątkę:

Ta sówka jest dość duża  (jak poduszka 40x40), dostała ją dwuletnia Martusia (tak, ta od myszki):



Ten komplecik powędrował do półrocznej Dorotki:



Zdjęcia jakie są, każdy widzi, ale na żywo sówki są śliczne, równe i idealne do przytulania ;)

A.